Wilimowski

350px-Brésil-Pologne1938

Jeżeli ktoś podarowałby mi wehikuł do podróży w czasie, taki który umożliwiłby mi obejrzenie na żywo jednego wybranego meczu z całej historii futbolu, wybrałbym spotkanie Polski z Brazylią na mistrzostwa świata we Francji w 1938 roku. A skoro nie wynaleziono jeszcze takich pojazdów, przenoszę się na stadion w Strasburgu, by uczestniczyć w pojedynku Wilimowskiego z Leonidasem na skrzydłach opowieści, wcielając się w rolę komentatora i kreując retro-transmisję:

Proszę państwa, witam serdecznie ze Stade de Meinau w Strasburgu! Dochodzi godzina 17.30 i już za chwilę sędzia Ivan Eklind ze Szwecji da znak do rozpoczęcia meczu Polska – Brazylia! Wraz z trzynastoma tysiącami kibiców na stadionie będę miał przyjemność relacjonować dla państwa pierwszy mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata! 5 czerwca 1938 roku – zapamiętajmy wszyscy ten dzień! Cała Polska patrzy na Strasburg! Ale już zaczynają! Już grają! Proszę państwa, już się zaczyna…

Ernest Wilimowski, strzelec czterech goli w tym meczu, jest jednym z moich ulubionych futbolowych bohaterów. Z tą chwila objawienia piłkarskiego geniuszu i zarazem wprowadzenia Polski w świat wielkiej gry (mimo porażki 5:6 – czasem styl bywa ważniejszy od zwycięstwa), kontrastują jego późniejsze losy – piętno zdrajcy i próba wymazania z historii za grę w czasie wojny w niemieckich barwach (miał do wyboru wyjazd na mecz albo na front wschodni…). Trudno dziś znaleźć publikacje czy materiały na jego temat.

220px-Mecz_Warta_Ruch_1937

Jakież było moje zdziwienie, gdy wchodząc wczoraj do księgarni zobaczyłem niepozorną książeczkę zatytułowaną Wilimowski. – To na pewno nie o nim – pomyślałem. A jednak to było o NIM! – zorientowałem się po chwili lektury. To nie jest biografia lecz powieść Miljenko Jergovicia, w której kulminacyjnym momencie jej bohaterowie – ojciec , krakowski fizyk Tomasz Mieroszewski i syn – umierający na gruźlicę kości Dawid słuchają w hotelu-sanatorium na szczycie góry w Dalmacji transmisji z TEGO MECZU!

 250px-Brésil-pologne1938

Scherfke podaje piłkę bramkarzowi. Ten przygotowuje się, żeby wykopać ją na drugi koniec boiska. Prowadzi futbolówkę, bada wzrokiem rozstawienie obrony Brazylijczyków i naszego ataku. Kopnął i piłka spada w szesnastkę przeciwnika, Wilimowski przejmuje ją na pierś, opuszcza i zwodem gubi Herculesa…

Skąd on wziął ten komentarz? Dlaczego chorwacki pisarz zainteresował się Wilimowskim i właśnie TYM MECZEM? (obiecuje sobie, że wkrótce znajdę odpowiedź na to pytanie).

Dawno mi się nie zdarzyło kupić książki i przeczytać ją od deski do deski , od chwili otwarcia jej w księgarni, a potem w kawiarni, autobusie, w domu przy obiedzie, pod prysznicem, do poduszki. Piękna opowieść w klimacie Czarodziejskiej góry Tomasza Manna: o miłości i samotności, euforii i melancholii, tożsamości, inności, wykluczeniu i pełni życia – pomimo wszystko. A w tym wszystkim, ponad tym wszystkim, pomiędzy…TEN MECZ i rajdy Wilimowskiego w przedziwnie realnej radiowej transmisji. Dziękuje panie Autorze, że zabrał mnie Pan na mój wymarzony mecz!

Zapraszam wszystkich do przeczytania Wilimowskiego! I zapraszam do PROMU Kultury na opowieści futbolowe (https://www.facebook.com/events/1739187159629999/), na których znów przeniosę się, wraz z Wami, na stadion w Strasburgu, ale po tej lekturze ta podróż będzie dla mnie jeszcze bardziej intensywna i poruszająca wyobraźnię.

wilimowski-9788364887451

Miljenko Jergović, Wilimowski, Książkowe Klimaty, Wrocław 2016

Fot. z meczu i Ernest Wilimowski: Wikipedia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia, Literatura i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.